Uczucia
Jego obojętnośc była dla niej jak trucizna, którą ktoś powoli dodawał jej do pożywienia. Może właśnie dlatego praktycznie przestała też jeść i pić. Teraz wie, że miała jakąś wewnętrzną, wtedy jeszcze nienazwaną nadzieję, że cierpienie fizyczne pozwoli jej pozbyć się cierpienia psychicznego, albo chociaż częściowo je zagłuszy. Trucizna jednak cały czas dostawała się do jej świadomości, wlewała się drzwiami i oknami do jej pokoju. Nie mogła już znieść swojego pokoju i wszelkich zamkniętych pomieszczeń, w których złe emocje gromadziły się jak złowroga mgła i osiadały na wszystkim niczym kurz, by co chwię wznosić się na nowo, odbierać dech w piersiach. Wolałaby, żeby ją po prostu zastrzelił.
Mogłaby dla niego góry przenosić, gdyby tylko o to poprosił, ale on nigdy o nic nie prosił. Mogłaby spełnić każde jego życzenie, ale on nigdy nie miał żadnych życzeń. Teraz mogła by po prostu zrobić wszystko, co uważałaby za słuszne. Nawet jeśli miałoby ją to kosztować cholernie dużo energii. Mogła, ale on jej nie pozwalał. Denerwował się, gdy próbowała cokolwiek naprawić, a jednocześnie twierdził, że chciał, żeby było jak dawniej. Wtedy, kiedy usłyszała to po raz pierwszy, przestała płakać i wiedziała, że będzie dobrze, bo jeśli się czegoś chce to zazwyczaj można to osiągnąć. Oni tego chcieli oboje. Mogła zadbać o to, by było jak dawniej. Ba! Mogła sprawić, żeby było o niebo lepiej. Nie pozwolił jej. Nie chciał. Jakże głupia była wtedy, że uwierzyła. Ludzie rzadko wiedzą czego chcą, a jeszcze rzadziej po to sięgają.
Dodaj komentarz