Czyny
Nie zrobił nic. Nic, co miałoby dla niej znaczenie. Może nie zrobił też nic ogólnie, ale tego nie chciała oceniać. Nie czuła się upoważnione. Ważne było jednak to, że z jej punktu widzenia było chytnie oziębły i obojętny. I to, że jego zachowanie było niespójne z tym, co mówił. Mowił z resztą co raz to inne rzeczy i to wcale nie pod wpływem emocji. Był przy tym smutny, ale spokony. Przerażająco spokojny. Ona pod wpływem emocji mówiła różne rzeczy. Te, które w danej chwili wydawały się jej prawdziwe, te które chciała, by były prawdziwe i te, które zupełnie nie były prawdziwe, ale chciała, by inni w to wierzyli. Kiedy mówiła, że jej bez niego lepiej to na prawdę w to wierzyła i przede wszystkim chciała w to wierzyć. Tak byłoby najlepej. Nie wiedziała wtedy jednak, że uczucie straty będzie do niej tak często wracać i to z taką siłą. Właściwie to wiedziała o tym doskonale, ale nie dopuszczała tej myśli do siebie. W końcu musiała się pozbyć tej wrażliwości i sentymentalności, bo to zawsze tylko same problemy. Miała nadzieję, że będzie silna, ale smutek był natrętny. Próbowała się go pozbyć na różne sposoby, ale tak na prawdę nic nie dawało efektów, a ona potrzebowała efektów natychmiast. Kto jednak jeszcze wierzy w przepisy typu "płaski brzuch w dwa tygodnie"? Ona nie wierzyła. Trudno było też oczwkiwać, żeby jej złamane serce i sponiewierana psychika miały się wyleczyć z dnia na dzień.